Prawie dwa lata mieszkańcy Bieszczadów zabiegali w Ministerstwie Zdrowia o nowe karetki pogotowia ratunkowego. W końcu na Podkarpacie trafi siedem nowych ambulansów. To dużo, ale wciąż za mało, by zapewnić wszystkim pomoc na czas. Umowę z ministerstwem na zakup karetki podpisał już m.in. ZOZ w Lesku. Dostanie on 220 tysięcy złotych. Ponad 200 tysięcy kilometrów. Tyle ma na liczniku jedna z najbardziej wysłużonych karetek pogotowia w Lesku. Nieustannie naprawiana i przerabiana była dla załogi i pacjentów ciągłym źródłem kłopotów. O problemach z dotarciem do pacjentów w trudnym bieszczadzkim terenie mówiliśmy już wielokrotnie. Zmienna pogoda, złe drogi, a czasem wręcz ich brak, powodują, że w tej części kraju sprzęt zużywa się znacznie szybciej niż gdzie indziej.Mimo to rok temu Ministerstwo Zdrowia odrzuciło prośbę powiatu leskiego o przydział nowej karetki. Powodem był krzywdzący przelicznik, który przyznawał pierwszeństwo terenom gęsto zaludnionym. Udało się dopiero teraz. Dwie nowe karetki trafią do Leska i Ustrzyk Dolnych.
Pięć innych do powiatów: rzeszowskiego, mieleckiego, jarosławskiego, ropczyckiego i strzyżowskiego. Mimo to szpitale i stacje pogotowia zabiegają o zakup następnych ambulansów, bo wciąż sprzętu i pojazdów jest za mało, by zapewnić wszystkim pacjentom pomoc w ciągu tzw. złotej godziny. Właśnie w ciągu kilkudziesięciupierwszych minut po wypadku szanse na uratowanie zdrowia i życia są największe. Bieszczadzcy lekarze zaznaczają, że są sytuacje, w których nie pomoże najlepszy sprzęt czy nowoczesny system ratowniczy. Zimą zawsze w Bieszczadach może się zdarzyć dzień, gdy śnieg lub gęsta zadymka sprawią, że karetka lub nawet helikopter nie dotrą na miejsce na czas.ŹRÓDŁO: TVP Rzeszów
|