W ostatnią środę maja w Polanie na terenie Nadleśnictwa Lutowiska niedźwiedź wdarł się na ogrodzone solidną siatką pastwisko zabijając dwie owce. Dzień później odwiedził zagrodę innego gospodarza, nie unosząc jednak żadnej zdobyczy. Ostatni taki atak na zwierzę gospodarskie miał miejsce w 2010 roku, zaś w ciągu poprzednich 13 lat misie zabiły 12 sztuk bydła, 3 kozy i 4 owce.
Z kolei w Boże Ciało 30 maja około godziny 19.00 na terenie Nadleśnictwa Lesko w leśnictwie Średnia Wieś doszło do dramatycznego spotkania człowieka z niedźwiedziem. Mieszkaniec wsi Żerdenka w lesie natknął się na młodego misia, którego wagę oszacowano na 60 kg. Mężczyzna, próbując uciekać, wspiął się na drzewo, skąd następnie spadł, doznając urazu kręgosłupa. W tym czasie niedźwiedź wspiął się na sąsiednie drzewo. Po interwencji pogotowia ratunkowego, poszkodowany został przetransportowany śmigłowcem LPR do szpitala w Rzeszowie.
Chodząc po lasach poza utartymi szlakami, musimy się liczyć z możliwością spotkania niedźwiedzia, gdyż jest ich tu około 150 osobników i spotkanie z nimi jest coraz bardziej realne. Fachowcy twierdzą, że niedźwiedź nigdy nie zaatakuje, jeśli nie czuje się zagrożony. Gdy zdarzy się nam znaleźć oko w oko z misiem, należy zachował spokój i starać się powoli oddalić z tego miejsca.
– Paniczna ucieczka może wywołać tylko odruch ataku u drapieżnika – mówi Tadeusz Zając, emerytowany zastępca nadleśniczego w Lutowiskach, który już wielokrotnie spotykał się z niedźwiedziami, zawsze wychodząc z tego bez szwanku. – Jeśli jednak zostaniemy zaatakowani, należy rzucić się na ziemię twarzą do niej, osłaniając jednocześnie głowę rękami.
Edward Marszałek
rzecznik prasowy RDLP w Krośnie