Zakończyła się eliminacja chorych na gruźlicę żubrów ze stada na terenie Nadleśnictwa Stuposiany w dolinie górnego Sanu w Bieszczadach. Odstrzelono 19 osobników, zaś 2 znaleziono martwe. Są też potwierdzone przez leśników informacje o padnięciu jeszcze jednego żubra, jego szczątki powinny zostać odnalezione już po zejściu śniegu. Według obserwacji prowadzonych na zagrożonym chorobą terenie, nie ma już dziko żyjących żubrów.
Decyzję w sprawie eliminacji chorego stada podjął Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska na wniosek dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, zezwalając na zabicie poprzez odstrzał 24 żubrów bytujących na terenie nadleśnictw Lutowiska i Stuposiany w stadzie, w którym panuje gruźlica.
– W decyzji GDOŚ widnieje liczba 24 żubrów, ale był to stan sprzed ponad roku – wyjaśnia Jan Mazur, nadleśniczy Nadleśnictwa Stuposiany. – Istnieje możliwość, że kilka osobników padło a ich szczątki nie zostały dotąd znalezione. W tym stadzie w ogóle nie było młodych osobników, co świadczy o tym, że chore krowy już się nie wycieliły, bądź młode szybko padły. Monitorujemy wciąż teren, który przez trzy lata będzie podlegał kwarantannie. Dopiero po tym okresie będziemy tu mogli wypuścić żubry.
Z uwagi na fakt, że nie ma żadnych możliwości leczenia gruźlicy u zwierząt w stanie dzikim, eliminacja sztuk zarażonych była konieczna, by zapobiec rozprzestrzenieniu się choroby na pozostałe stada bytujące w Bieszczadach. U wszystkich żubrów odstrzelonych stwierdzono zmiany chorobowe w węzłach chłonnych i wątrobie. To gruźlica wielonarządowa, która prowadzi do śmierci zwierzęcia. Zgodnie z warunkami określonymi w decyzji GDOŚ od zabitych żubrów został pobrany materiał do badań, który udostępniony będzie zainteresowanym ośrodkom naukowym. Z uwagi na to, że prątek bydlęcy Mycobacterium bovis może być przyczyną gruźlicy u ludzi, wszystkie czynności wykonywane są z zachowaniem wymogów bezpieczeństwa epidemiologicznego. Tusze zabitych żubrów poddano utylizacji.
Edward Marszałek
Rzecznik prasowy RDLP w Krośnie